niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 15

   Spojrzałam na niego zdziwionymi oczami, które domagały się wyjaśnień :
- Nie rozumiem...- rzekłam, parsknął śmiechem.
Wyszłam na idiotkę :
- Skończył nam się browar - odparł.
- Wracamy? - spytałam.
- A chcesz? - odparł pytaniem.
Nie chciałam. Dobrze się czułam w jego towarzystwie. Wiedziałam, że gdy wrócę do pokoju zacznę płakać, bo przypomni mi się scena w kawiarni :
- Nie - rzekłam, z taką pewnością, że aż zdziwił mnie mój ton.
Roześmiał się :
- Twarda z ciebie sztuka - odparł, siadając bliżej mnie.
- Zdaję sobie z tego sprawę - rzekłam, z lekkim uśmiechem.
- Łączy cię coś z tajemniczym blondynkiem? - spytał.
- Chodzi ci o Jace'a? - odparłam, zdezorientowana.
Pokiwał twierdząco głową :
- Nie...- rzekłam, smutno.
Siedzieliśmy w ciszy. Kątem oka dostrzegłam w jego oczach radość. Czyżby moja odpowiedź dała mu poczucie ulgi? Zapadł głęboki mrok. Położył się na trawie, a ja zrobiłam to samo. Gestem ręki poprosił, abym położyła głowę na jego ramieniu. Podziwialiśmy gwiazdy.
   Obudziłam się będąc w tym samym miejscu co przed kilkoma godzinami. Zerwałam się na równe nogi. Nigdzie nie było Mick'a. Zaniepokojona zaczęłam biegać po lesie wykrzykując jego imię, gdy nagle ktoś złapał mnie w ramiona i przycisnął palec do mych ust. Znałam podstawy walki. Szybkim ruchem uderzyłam go w bok, a następnie kopnęłam w brzuch. Zaschło mi w gardle, gdy okazało się, że zbiłam Mick'a :
- Przepraszam. Myślałam, że to jakiś...Wampir, albo coś w tym rodzaju - rzekłam, robiąc mu opatrunek.
- Gdyby to był krwiopijca to takie uderzenie nie zrobiłoby na nim najmniejszego wrażenia - odparł.
- Tak mi przykro...- rzekłam, zakłopotana.
- Nic się nie stało. Swoją drogą to miłe, że tak piękna dziewczyna jak ty mnie dotyka - odparł, ze śmiechem.
Zmusiłam się na uśmiech, co nie oznaczało, że nie ciążyło na mnie poczucie winy :
- Co robiłeś tak wcześnie w lesie? - spytałam, naklejając ostatni plaster.
- Musiałem odetchnąć po nocy...- odparł, tajemniczo.
Cała pozytywna energia ze mnie upłynęła. Czy to możliwe, że robiliśmy "to coś", czy celem podróży było właśnie to? Nie pamiętałam za wiele...Odsunęłam się od niego gwałtownie. Poczułam wstręt do nas obojgu :
- Czy my? - spytałam, przerażona.
- Spaliśmy? Jak najbardziej - odparł, z uśmiechem.
- Mick...- rzekłam, zdenerwowana.
Zaczął się śmiać :
- Między nami do niczego nie doszło. Po prostu usnęłaś w moich ramionach. Spokojnie - odparł.
Odetchnęłam z ulgą, chociaż nadal nie byłam pewna, czy aby na pewno mówił prawdę. 
   Kolejne dni spedziłam z Mickiem. Basen, kręgle, lodowisko, mecze sprawiły, że zapomniałam o niebezpieczeństwie. Dzięki tym wypadom mogłam lepiej poznać Mick'a. Świetnie się czułam w jego towarzystwie. Spotykanie Jace'a codziennie na kolacji nie należało do przyjemnych. Niestety unikanie mojego "trenera" nie mogło trwać w nieskończoność : 
- Megan, możemy porozmawiać? - spytał, gdy na moje nieszczęście siedziałam w bibliotece. 
- Obowiązuje cisza, więc...- odparłam, dumna ze swej odwagi. 
Wściekły gwałtownym ruchem wyprowadził mnie na korytarz. Przerażona jego siłą długo zastanawiałam się co powiedzieć : 
- Co ty sobie myślisz? Nie możesz mną rządzić. Jeśli mówię nie to znaczy, że NIE - rzekłam, po chwili namysłu. 
- Feministka...- burknął. 
- Słucham? - spytałam, gniewnie.
- Nic - odparł, bezczelnie.
- To wszystko co masz mi do powiedzenia? - spytałam, próbując opanować oddech. 
- To nie ja powinienem się tłumaczyć tylko ty - odparł, chłodno. 
Zamilkłam : 
- Czy ty w ogóle używasz mózgu? Wszyscy się o ciebie troszczymy. Masz nawet darmowy trening, który w normalnych okolicznościach kosztuje kilkanaście tysięcy. Tracę swój cenny czas, a ty masz mnie gdzieś i wybierasz się na jakieś durne spotkania z Mickiem - rzekł. 
- Jesteś zazdrosny? -spytałam, z kpiącym uśmieszkiem.
- Co? Chyba raczej ty. Między mną, a twoja przyjaciółką nic szczególnego nie zaszło, a ty robisz aferę - odparł. 
- Jaką przyjaciółką? - spytałam, zdziwiona. 
- Katie - odparł, obojętnie. 
- Co?! - krzyknęłam tak głośno, że zebrani uczniowie zaczęli nam się przyglądać. 
- Katie nie jest moją przyjaciółką. Nienawidzi mnie i robi wszystko, aby zniszczyć mi życie - rzekłam, szeptem. 
- Nie przesadzaj. Konflikty konfliktami, ale ona jest bardzo miła i napewno nie chce ci zaszkodzić. Co więcej martwi się o ciebie tak jak ja - odparł, obojętnie. 
- Jedno spotkanie i myślisz, że ją znasz? Jesteś większym idiotom niż myślałam - rzekłam, a łzy napłynęły mi do oczu. 
- Nie jedno, tylko kilka - odparł, ignorując mój stan, dobijając ostatni gwoźdź do trumny. 
- Wiesz co? Myślałam, że jesteś inny. Pomyliłam się i żałuję, że cię poznałam -rzekłam, nie zważając na łzy cieknące po mych policzkach. 
Szybkim krokiem ruszyłam do pokoju mijając zamyślonego Mick'a. Płakałam. Naprawdę nie miałam siły. Miłość bez wzajemności to coś czego nie życzę nikomu. Swoją drogą dlaczego zawsze źródłem moich problemów jest Katie?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz